Parę lat temu hitem kredytów był frank szwajcarski. Po wybuchu kryzysu nastał czas kredytów w rodzimej walucie
a niekwestionowanym hitem był program „Rodzina na swoim”. Od kilku miesięcy coraz popularniejszy staje się kredyt w euro. Zatem złoty czy euro?
a niekwestionowanym hitem był program „Rodzina na swoim”. Od kilku miesięcy coraz popularniejszy staje się kredyt w euro. Zatem złoty czy euro?
Kredyt w złotych jest na pozór bezpieczniejszy. Raty są w miarę równe przez cały okres kredytowania, brak jest ryzyka walutowego a wpływ na ich wysokość ma ogólnie ujmując Rada Polityki Pieniężnej.
Abstrahując od tego kluczowe wdaje się zadanie pytania-jaka mamy definicje bezpieczeństwa. Kluczem do tej definicji jest świadome zarządzanie ryzykiem. Jeśli ktoś nie chce przeżywać dylematów wielu osób które wzięły kredyt we frankach po kursie 2pln i które którzy maja teraz do spłaty o 1/3 większy kredyt oraz problemy z jego zabezpieczeniem powinien wybrać tylko
i wyłącznie kredyt w złotówkach, pomimo że obecnie jest on ok. 20% droższy od kredytu
w euro.
i wyłącznie kredyt w złotówkach, pomimo że obecnie jest on ok. 20% droższy od kredytu
w euro.
Jeśli założymy, że ryzyko walutowe jest znane można się jednak zastanowić nad opłacalnością kredytów w euro, czy są realne przesłanki do obniżenia kosztów kredytu? Powszechna opinia jest taka, ze złoty w długim okresie będzie się umacniał względem innych walut ,wiec również względem euro. Złotego powinna też wspierać perspektywa przyjęcia euro. Ponadto stopy procentowe
w krajach euro są niższe niż w Polsce, co stwarza możliwość niższych kosztów kredytu.
w krajach euro są niższe niż w Polsce, co stwarza możliwość niższych kosztów kredytu.
Powyższe argumenty każą rozważyć kredyt w euro jako ten, dzięki któremu możemy zaoszczędzić trochę pieniędzy-bo przecież o to nam chodzi. Kraje Eurolandu są w recesji (Grecja, Irlandia
i Portugalia są tego najlepszym przykładem) a nasza gospodarka ma się nieźle, przynajmniej w stosunku do krajów strefy euro.
i Portugalia są tego najlepszym przykładem) a nasza gospodarka ma się nieźle, przynajmniej w stosunku do krajów strefy euro.
Bolesna lekcja z przełomu lat 2008/09 powinna służyć jednak jako przestroga dla przyszłych kredytobiorców zadłużających się w obcej walucie. Pomimo iż podobna sytuacja ma małe szanse na powtórkę trzeba być ostrożnym- pożyczka w zagranicznej walucie wymusi konieczność śledzenia zmian na rynku walutowym. Nie należy także popadać w zbytni optymizm, gdy zaobserwujemy dynamiczne umacnianie się złotego-rynek nie lubi ekstremów
i reaguje zazwyczaj równie dynamicznym odwróceniem się trendu.
i reaguje zazwyczaj równie dynamicznym odwróceniem się trendu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz